"Mama i ja wsadziłyśmy swoje torby do bagażnika i weszłyśmy do pojazdu, mama podała mężczyźnie adres ruszyliśmy w stronę lotniska."
Martyna P.O.V
-Pasażerów proszę o zapięcie pasów, startujemy- usłyszałam kobiecy głos z głośników i posłusznie wykonałam jej polecenie. Lecę z mamą w osobnym przedziale, pierwszą klasą. Naprawdę bardzo się zdziwiłam ale postanowiłam nie robić zamieszania podczas wsiadania.
-Mamo jeśli ze względu na mnie lecimy pierwszą klasą to wiedz, że nie musiałaś wydawać na mnie tak dużej sumy.- powiedziałam odwracając się na fotelu w jej stronę. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, że przez natłok wydarzeń nie pomyślałam żeby dowiedzieć się coś więcej niż imię i miejsce zamieszkania.- mamo a tak przy okazji może opowiesz mi coś o sobie, tacie i naszej rodzinie skoro przed nami 10 godzin lotu.- powiedziałam.
-Skarbie pamiętasz jak mówiłam ci, że masz nie przejmować się pieniędzmi?- zapytała a ja tylko pokiwałam twierdząco głową.- więc chyba nie wiesz ale ja i twój ojciec w LA mamy jedną z najlepszych firm. Jesteśmy multimilionerami.- po tych słowach zakrztusiłam się własną śliną i patrzyłam na mamę jakby była duchem.
-Co proszę?- zapytałam nie kryjąc zdziwienia.
-Dobrze słyszałaś- powiedziała mama śmiejąc się z mojej reakcji.
-Ja.. ja nie pasuje do waszej rodziny- powiedziałam cicho.
-Ej! Jak możesz tak mówić, bez ciebie nie można było nas nazwać rodziną, jesteś najlepszym dopełnieniem naszej rodziny. Ja i twój ojciec od zawsze cię kochamy chociaż ty wiesz o nas dopiero od wczoraj- powiedziała.
-Co jeśli ludzie będą mnie oczerniali, że ja do was wróciłam ze względu na pieniądze- powiedziałam patrząc na czubki swoich butów- ja naprawdę nie wiedziałam.- powiedziałam, naprawdę nie chcę by szczególnie rodzice tak pomyśleli.
-Oh skarbie przecież ty dopiero teraz się dowiedziałaś o rodzinnym interesie, już po podjęciu decyzji i obiecuję ci że nikt tak nie powie.- powiedziała zaczesując kosmyk moich włosów za ucho. A ja na jedną słuchawkę włączyłam sobie piosenkę Justina "Sorry". Po siedzeniu przez jakiś czas i wpatrywaniu się w okienko zdrętwiały mi nogi i chciałam zmienić pozycję przez co przypadkowo pociągnęłam za słuchawki a te się odpięły i po naszym przedziale rozszedł się dźwięk kolejnej piosenki Justina "Love Yourself" więc szybko z powrotem więzłam je do telefonu a muzyka ucichła.
-Słuchasz Justina?Lubisz go?- zapytała mama.
-Tak słucham i tak lubię. Jestem Belieber.- powiedziałam uśmiechając się- może uda mi się go spotkać w LA.- zaśmiałam się.
-Jasne Mia, że go spotkasz i to nie raz i inaczej niż ci się wydaje.-zaśmiała się
-Mia?-zapytałam podnosząc do góry brew.
-Oh.. zapomniałam ci powiedzieć, że od chrzcin nazywasz się Mia. W Polsce miałaś zmienione imię i nazwisko ale w LA obowiązują twoje prawdziwe dane. Nazywasz się Mia Bieber, skarbie.-powiedziała.
-Tak jak Justin- zaśmiałam się- a i co miałaś na myśli mówiąc, że spotkam go inaczej niż mi się wydaje- zapytałam.
-Skarbie ja nazywam się Grace Bieber. Za panny też nazywałam się Bieber ale los chciał, że poznałam się z twoim ojcem na imprezie i on też ma na nazwisko Bieber, dlatego jestem cały czas przy jednym nazwisku. Jeremy Bieber to mój brat-po tych słowach same otworzyły się mi usta ze zdziwienia-tak, ten Jeremy. Tata Justina, czyli Justin to twój kuzyn- zaśmiała się.
-Żartujesz, prawda?- zapytałam nie wierząc w jej słowa.
-Nie Mia. Mówię prawdę. Twój idol jest twoim kuzynem- powiedziała z poważną miną. Uszczypnęłam się w rękę.- to nie sen, to rzeczywistość- śmiała się mama.- skarbie musisz jeszcze wiedzieć, że naszą rodziną interesują się wszystkie media i będziesz musiała się przyzwyczaić, że twoje życie będzie śledziło mnóstwo paparazzi. Odkryli też, że miałam kiedyś dziecko i musisz się przygotować na masę pytań. Przepraszam, że nie powiedziałam ci tego wcześniej ale bałam się, że się wystraszysz i nie będziesz chciała ze mną wrócić.
-W porządku, dam radę- powiedziałam przytulając się do mamy.
-Skarbie umiesz angielski?-zapytała mama.
-Bardzo dobrze umiem angielski, jak miałam 7 lat zaczęłam chodzić na specjalnie zajęcia anglojęzyczne, mam.. ciocia tak chciała. Chodziłam aż do teraz i wydaje mi się, że umiem wszystko powiedzieć- zaśmiałam się- oni wiedzieli, że po mnie wrócisz?Dlatego od zawsze mi powtarzali, że muszę się uczyć angielskiego?- zapytałam chichocząc.
-To dobrze więc od teraz mówimy po angielsku.(Od teraz bohaterowie rozmawiają po angielsku ale ja oczywiście będę pisać po polsku). Tak, oni wiedzieli. A teraz się prześpij, przed nami długa droga-powiedziała mama całując mnie w czoło. Wzięłam telefon i zmieniłam w nim język i wszystkie ustawienia na język angielski i wygodnie usiadłam. Odleciałam do krainy Morfeusza.
-Wstawaj, jesteśmy w LA, wysiadamy.-poczułam lekkie szarpanie za ramię. Otwarłam oczy a koło mnie siedziała uśmiechnięta mama.
-Naprawdę przespałam 10 godzin?- zapytałam śmiejąc się. Była godzina 05:57 am.
-Tak- zaśmiała się mama i biorąc bagaż wyszła a ja zrobiłam to samo. Gdy wyszłam zobaczyłam, że mama idzie w stronę wypasionego czarnego Range Rovera.
-To po nas- powiedziała po czym otworzyła drzwi i wsiadła a ja wsiadłam za nią.
-Do domu- powiedziała mama uśmiechając się do chłopaka kierującego autem. Przypomniałam sobie, że jakiś czas temu usunęłam twittera, żeby inaczej się nazwać i postanowiłam założyć nowego. Gdy już wszystkie dane potwierdziłam, potwierdziłam nowy email i w ogóle postanowiłam dodać pierwszego tweeta.
(@MiaBieber)
Witam LA! ;)
Już po chwili kilka osób mnie zaobserwował i zaserduszkowało mojego tweeta. Zablokowałam telefon gdy auto zahamowało a silnik został wyłączony.
-Jesteśmy- powiedziała mama.
*******************************************************************************
Jejku bardzo pokochałam pisanie dla was i bardzo dziękuję za coraz większą ilość wyświetleń! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz